Na interregnum Geodezji i Kartografii
O zaniechanie zaniechania
Gdy chcemy wejść do cudzego pokoju, np. z propozycją współpracy z właścicielem tego pokoju, pukamy do drzwi i pytamy : „czy można” i dopiero w przypadku przyzwolenia wchodzimy. Tyle w kwestii dobrych obyczajów.
Z inicjatywy ostatnio b. Głównego Geodety Kraju (dalej GGK), mimo zdecydowanego protestu osób prowadzących samodzielną gospodarczą działalność geodezyjną, w drodze kolejnej, dorocznej niemal nowelizacji ustawy Prawo Geodezyjne (dalej Pgik), w 2020 r. wprowadzony został, nie uzasadniony niczym, rygor urzędowej ważności (?) każdego „zgłoszenia prac geodezyjnych”, skutkujący tym, że po upływie 12 miesięcy organ, administracji geodezyjnej w trybie oznajmującym wydaje lapidarny komunikat o treści: „ZANIECHANIE PRACY”, ot tak, z automatu, podczas gdy w kwestii terminów weryfikacji operatów, która jest częścią całościowo ujętej procedury zgłaszania pracy geodezyjnej, w przypadku przeterminowania swojej powinności organ ten nie ponosi żadnej odpowiedzialności.
W tej sytuacji, w formie ostrego sprzeciwu wtrącaniu się przedstawicieli administracji geodezyjnej poszczególnych szczebli tej instytucji do ekonomicznych i technicznych umów firmy geodezyjnej z jej zleceniodawcami Ogólnopolski Związek Zawodowy Geodetów (dalej OZZG) w „Otwartym apelu do Głównego Geodety Kraju” z dnia 18 października 2021 r. przedstawił swoje stanowisko obrazujące bezsens protestowanych zapisów w sposób następujący:
„Świadomi swoich praw płynących z obecnej Konstytucji RP, a także z prawa naturalnego jako źródła dobrych obyczajów, zmuszeni jesteśmy wystąpić z kategorycznym żądaniem wycofania (likwidacji) tego fragmentu Art. 12 ust. 2, pkt 4 Pgik i zaniechania ingerencji w swobodę działalności prywatnych firm geodezyjnych z następujących powodów:
- Każda firma geodezyjna wykonuje prace na zlecenie swojego klienta na podstawie wzajemnej dwustronnej umowy będącej konkretnym aktem prawnym, a jednym z dwóch najważniejszych jej atrybutów jest termin wykonania przedmiotu umowy tj. termin dostarczenia zleceniodawcy potrzebnych mu zamówionych dokumentów. W związku z tym o terminie wykonania warunków umowy decydują wyłącznie umawiające się strony. Nie może więc być mowy, aby strona trzecia jaką jest organ administracji geodezyjnej, czy ktokolwiek inny, stawiał firmie geodezyjnej jakiekolwiek warunki w kwestii terminu wykonania zleconych prac. O tym może decydować wyłącznie zleceniodawca lub zleceniobiorca.
- Firma geodezyjna [czyt. Mierniczy kierujący pracami tej firmy] zgłaszając do Starostwa Powiatowego zamiar rozpoczęcia realizacji zlecenia przekazuje temu organowi swoje własne „zgłoszenie” i choćby tylko z powodów wymienionych powyżej w p. 1 nikt nie powinien mieć prawa do jego anulowania zwanego dziś „zamykaniem zgłoszenia”. Charakter „zamykania zgłoszenia” jakoś nieodparcie kojarzy się z sankcją aresztowania, ponieważ ich cechą wspólną jest ograniczenia wolności.
Akt „Zgłoszenia pracy geodezyjnej” należy do kategorii „ wniosku”, który jako rzecz wniesiona do jakiegokolwiek urzędu musi być załatwiony i jeśli nawet załatwiany bywa odmownie, to powody odmowy muszą być określone na piśmie, i to w sposób jasny, zrozumiały i uzasadniony. Jeśli tak, to zamykanie wnioskodawcy jego wniosku jest ewenementem na skalę co najmniej dalekiego wschodu.
- Powody ustanowienia protestowanych tym pismem przepisów ujętych w ustawie Pgik i stanowieniach powiatowych, że administracja geodezyjna ma problem z „zakłóceniem obrazu rejestru prac geodezyjnych co podobno utrudnia prowadzenie „zasobu” w porównaniu z traumatycznym dla geodetów-mierniczych skutkiem „zamykania zgłoszeń”, to kpina z inteligencji inżynierów geodetów wykonujących często trudne i odpowiedzialne prace geodezyjne ciągnące się czasem przez parę lat, to równocześnie dowód na brak wyobraźni i elementarnej empatii ze strony autora/autorów takich pomysłów jak „zamykanie zgłoszeń” i knajackie w swej wymowie dyscyplinowanie osób prowadzących swoje prywatne biura geodezyjne w kwestii określania terminów zakończenia prywatnie prowadzonych prac geodezyjno-prawnych. Co ma zrobić geodeta, który dwa lata wstecz ustalił granice przyjęte do podziału nieruchomości i czeka na ustalenie sposobu jej podziału? A co ma zrobić geodeta prowadzący prace na obiekcie realizowanym przez kilka lat? Wyjście z tej sytuacji poprzez wymuszanie nowych „zgłoszeń” tych samych prac i następnych nieuzasadnionych opłat jest nie do przyjęcia, stoi bowiem w rzędzie niedopuszczalnych sankcji urzędu w stosunku do petenta, nosząc charakter haraczu.
- Tutaj wyłania się problem potrzeby etapowania zgłaszanych prac, która to konieczność całkowicie sprzeczna jest z pomysłami dyscypliny w kwestii terminów wykonywania zgłoszonych prac. Pozostawienie decyzji o etapowaniu zgłoszonych prac w łaskawej gestii organu administracji geodezyjnej sprzeczne jest z moralnym atrybutem każdego samorządu zawodowego polegającym na autonomii działania i prawie członków tegoż samorządu do nieingerencji osób trzecich w jego decyzje natury organizacyjnej jaką m. innymi jest fakt etapowania prowadzonych przez niego prac geodezyjnych. Wobec obecnych praktyk w tej kwestii administracja geodezyjna arbitralnie sprawuje funkcje samorządu zawodowego, co wyklucza prawo samodzielnego geodety do tej właśnie samodzielności. Upokarzające jest więc, że geodeta zgłaszający prace geodezyjne zmuszony jest pisać pokorne prośby do urzędnika pełniącego funkcje geodety powiatowego, który może się zgodzić lub sprzeciwić. W konkluzji należy stwierdzić, że administracja geodezyjna nie ma podstaw prawnych ani moralnych do pełnienia roli samorządu zawodowego całej branży geodezyjnej.”
\
Kończąc pierwszą część tekstu Apelu OZZG, warto poprzeć go autentycznym przykładem korespondencji między Biegłym sądowym geodetą i Organem administracji geodezyjnej szczebla powiatowego. Przykład ten, to wprost jeden ze skutków nowelizacji Art. 12 Pgik z 2020 r.
Otóż: w sprawie sądowej o zasiedzenie nieruchomości, toczącej się w sądzie rejonowym od 2013 roku Biegły po powrocie z urlopu otrzymuje na portalu elektronicznym komunikat Organu o treści: „zaniechanie pracy” (kto zaniechał nie napisano), na co Biegły zwrócił się do Organu pisemnie o przywrócenie aktualności przedmiotowego zgłoszenia, bowiem Sąd zdecydował o wezwaniu do udziału w sprawie dodatkowej osoby w charakterze uczestnika.
Po sześciu dniach kalendarzowych Biegły na druku firmowym Starosty otrzymuje odpowiedź [zacytowaną poniżej w pisowni dosłownej] o następującej treści:
W związku z Pana pismem z dnia 11.08.2022r. (data wpływu do Organu: 12.08.2022r.) dotyczącym „kontynuacji zgłoszenia …,….,…. W sprawie o zasiedzenie (sygn.akt. I Ns…./13) prowadzonej przez Sąd Rejonowy w …….: .
Starosta ………..ki stosownie do art. 64 §2 Kodeksu postępowania administracyjnego (tekst jednolity Dz. U. z 2021r. poz. 735 z późn. zm.), wzywa wnoszącego do usunięcia braków, w terminie 7-miu dni od daty otrzymania niniejszego pisma poprzez:
- Sprecyzowanie czy wniosek dotyczy czynności organu wynikającej z art. 12 ust. 2e ustawy Prawo geodezyjne i kartograficznego,
- Podanie przyczyny uchybienia terminowi wraz z uprawdopodobnieniem, że uchybienie nastąpiło bez winy wnoszącego podanie,
- Podanie terminu ustania przyczyny, przez którą nastąpiło uchybienie terminu,
- Dopełnienie czynności, dla której określony był termin, tj. dołączenie zgłoszenia uzupełniającego, ze wskazaniem nowego terminu przekazania do organu Służby Geodezyjnej i Kartograficznej zbiorów danych lub dokumentów, nie dłuższego niż 1 rok.
W piśmie z dnia 11.08.2022r. wnosi Pan „…o przywrócenie aktualności przedmiotowego zgłoszenia, bowiem Sąd zdecydował o potrzebie geodezyjnego podział działek ……, …… położonych w … oraz o wezwaniu do udziału w sprawie dodatkowej osoby w charakterze uczestnika. Tekst postanowienia otrzymałem 13 lipca 2022 r.” bez podania podstawy prawnej i jakiej dokładnie czynności organu Pan żąda. Jest to bowiem informacja, która ściśle wiąże Organ i wyznacza zakres postępowania, a co za tym idzie nie może zostać wywiedziona jedynie z przesłanek zawartych w piśmie, czy też ustalona na podstawie własnej interpretacji Organu. Starosta ……..ki nie może samodzielnie określać, czy wniosek dotyczy przywrócenia terminu na uzupełnienie zgłoszenia prac mającego na celu wydłużenie przewidywanego terminu przekazania do organu Służby Geodezyjnej i Kartograficznej zbiorów danych lub dokumentów.
W ww. piśmie nie podano: przyczyny uchybienia terminu, terminu ustania przyczyny, uprawdopodobnienia, że uchybienie nastąpiło bez Pana winy, a także nie dołączono zgłoszenia uzupełniającego.
Jak wynika, bowiem, z obowiązujących przepisów prawa (art. 58 § 1 i 2 Kpa) zainteresowany, jest obowiązany uprawdopodobnić, że uchybienie terminu nastąpiło bez jego winy. Prośba o przywrócenie terminu winna być wniesiona w ciągu siedmiu dni od dnia ustania przyczyny uchybienia terminu. Jednocześnie z wniesieniem prośby należy dopełnić czynności, dla której określony był termin.
Zgodnie z art. 63 i64 § 2 ustawy z dnia 14 czerwca 1960 r. – Kodeks Postępowania administracyjnego, jeżeli w terminie 7 dni od dnia doręczenia niniejszego wezwania nie zostaną usunięte braki, wniosek zostanie pozostawiony bez rozpoznania.
Z up. Starosty
/-/
Mgr inż. X
Zastępca Kierownika Wydziału Geodezji…
Po takim kompetentnym piśmie Biegłemu pozostało ponowne zgłoszenie pracy i spełnienie kolejnego obowiązku wynikającego z kolejnego nowego Dokumentu Obliczenia Opłaty, który nawiasem mówiąc nie jest ani fakturą, ani rachunkiem.
Być może Biegłyzbyt uprościł sprawy proceduralne, ale jeśli chodzi o „zaniechanie pracy”, to poza art. 12 ust. 2e ustawy Pgik postąpił zgodnie z logiką i co najważniejsze, zgodnie z prawdą, licząc na to, że Organ rozumie i praktykuje te wartości.
Wracając do Apelu OZZG z dnia 18 października 2021 r. w drugiej jego części napisano:
- „Zamykanie zgłoszeń” [przyp: wykreowane w obiegu zwrotem: „zaniechanie pracy”] to, by nie rzec, naiwny, choć skuteczny sposób pobierania od osób zgłaszających prace geodezyjne pokaźnych, dodatkowych opłat za udostępnianie zasobu baz danych, które geodeta wnoszący te opłaty, de facto aktualizuje i przekazuje je z powrotem do pzgik wzbogacając go o nowe i aktualne wartości, stanowiące przedmiot dalszej jej sprzedaży służącej pomnażaniem dochodu gminnych, miejskich powiatowych, itp. organów administracji geodezyjnej i kartograficznej. Tu dobrze jest polecić zapoznanie się z wykazem instytucji zwolnionych z owych opłat, a wnioski nasuną się same.
- Wyżej opisane praktyki i żyrujące je przepisy w znowelizowanej ustawie Pgik, a w szczególności artykuł 12 jako istna instrukcja kancelaryjna dla prywatnych firm geodezyjnych, nie jest uzasadniona żadnymi poważnymi (istotnymi dla społeczeństwa i państwa) powodami, nie ma więc poważnej odpowiedzi na pytanie „dlaczego i z jakiej racji”.
- Protestowane w tym apelu praktyki administracji geodezyjnej powodują, że prywatne firmy prowadzące samodzielnie prace geodezyjne potraktowane są przez organy i urzędników administracji geodezyjnej jak instytucje państwowe, którym Władza państwowa może wydawać polecenia i nakładać nie kończące się obowiązki z płatnościami urzędowymi włącznie. Takie traktowanie stawia samodzielnie działających geodetów w sytuacji p r z e d m i o t u dostarczającego informacje przestrzenne do państwowych baz danych i spore kwoty do kasy organów administracji geodezyjnej, nie otrzymując w zamian żadnych należnych mu praw czy rekompensat finansowych.
Biorąc pod uwagę powyższe argumenty OZZG żąda niniejszym, aby arbitralnie narzucone prywatnym firmom geodezyjnym zasady ograniczania do 12 miesięcyrealizacji zgłaszanych prac oraz zasady etapowania tych prac zostały z ustawy Pgik jak najszybciej usunięte, bowiem tak ważna regulacja prawna jaką jest ustawa, nie jest miejscem na nieracjonalne w swych skutkach, a przede wszystkim szkodliwe geodezyjnej, gospodarczej gałęzi, rozwiązania.”
W odpowiedzi na Apel OZZG, który zredagowany był przy sporym udziale autora tego artykułu, b. GGK, mimo, że Apel autoryzowany był przez cały związek, stwierdził, że nie przewiduje zmian w tym zakresie. „Przedstawione w Pana [Przewodniczącego OZZG]piśmie postulaty i wnioski są przejawem tylko jednostronnego punktu widzenia, którego celem jest własna korzyść, a nie wspólne dobro i wzajemna troska o uporządkowanie zasad funkcjonowania państwowego zasobu geodezyjnego i kartograficznego.”
Od autora:
Zwrot „zaniechanie pracy” jest po prostu fałszem i tak go należy określić, bowiem posługuje się nim i go wydaje w trybie oznajmującym i w majestacie ustawowego prawa, organ administracji, który podobnie jak ustawodawca nie wykonuje tu żadnej pracy i za nic nie odpowiada, nie ponosząc przy tym żadnych kosztów, w związku z tym całkowicie uzasadnione jest pytanie: „dlaczego i z jakiej racji”, które zadaje OZZG w punkcie 4 otwartego apelu z 18 października 2021 r. skierowanego do ówczesnego GGK.
Budzi również niepokój lub co najmniej zdziwienie, że taka nieprawda zarówno w mechanizmie jak i w samym sformułowaniu „zaniechanie pracy” została przyjęta przez władzę ustawodawczą, tj. przez Sejm RP ,a także bez żadnego oficjalnego sprzeciwu ze strony Geodetów Powiatowych, innych szczebli administracji geodezyjnej, a także ze strony społecznych organizacji geodezyjnych. Takich, wydających się jako drobnych fałszów i niedogodności czasem grubszego kalibru w dziedzinie geodezji jest więcej. Wystarczy przytoczyć choćby zmianę znaków umownych, która natychmiast rodzi pytanie: – po co? Do dolegliwości wynikających z „zaniechania pracy” dochodzi przymus rozdrobnienie asortymentów prac geodezyjnych w procedurze „zgłoszeniach prac geodezyjnych” oraz wspomniane w Apelu OZZG etapowanie prac, które zamiast zgody lub odmowy geodety powiatowego wynikać powinno w sposób naturalny z obiektywnych okoliczności lub z harmonogramu inwestycji, dla której mierniczy wykonuje zlecenie. Przecież operat techniczny złożony do Organu administracji geodezyjnej jest na tyle czytelny, Organ ten, jeśli potrzebuje, może sobie wynotować kategorie poszczególnych asortymentów, które mierniczy wykonał w ramach danego zlecenia, czemu więc ma służyć kategoria zgłoszenia uzupełniającego ? W tym stanie rzeczy przepisy i praktyka urzędniczego (sformalizowanego) dyscyplinowania wykonawców prac geodezyjnych dowodzi, że albo twórcy programów informatycznych i przepisów prowadzenia administracji geodezyjnej nie radzą sobie, albo część problemów administrowania zasobem świadomie przerzucają na osoby wykonujące zawód miernictwa geodezyjnego.
Z perspektywy ostatnich dwóch dekad tego stulecia, wobec tak intensywnych zmian w technologii pomiarów geodezyjnych, ale i przemian politycznych, błędem czynników sprawowania władzy w dziedzinie geodezji było i jest nadal jednostronne, by nie powiedzieć autorytarne, z gruntu niedemokratyczne stanowienie prawnych zasad jej funkcjonowania bez dopuszczenia do skutecznego głosu podstawowej dla prawidłowego funkcjonowania branży społeczności, którą dziś chcemy nazywać miernictwem geodezyjnym. Proszę zauważyć, że do dziś nie ma ustawowej definicji geodety uprawnionego, że funkcjonuje z nazwy i definicji zawód miernictwa górniczego z prawnym uznaniem tytułu osoby wykonującej ten zawód, tj. tytułu mierniczego górniczego, ale pojęcie miernictwo geodezyjne jako godna nazwa zawodu tej sfery dziedziny geodezyjnej wywołuje dezaprobatę i „ciarki po plecach’, zwłaszcza u osób, które zawodu miernictwa geodezyjnego nie wykonują. Chyba już pora, aby odrobić tę zaległość i dopuścić do skutecznego, równopartnerskiego głosu przedstawicieli zwierzchnictwa trzech zawodów funkcjonujących w dziedzinie geodezji w Polsce tj. naukowców, mierniczych i urzędników np. w postaci Rady Wspólnej działającej przy Ministrze, któremu dziedzina geodezji jako dziedzina bardzo szczegółowej, matematycznej wiedzy o terenie podlega.
Aby tę ideę zrealizować dla zawodu miernictwa geodezyjnego niezbędne jest ustawowe powołanie samego zawodu i nieistniejącego dotychczas jego zwierzchnictwa w postaci Samorządu Zawodowego, którego brak dla społeczności tego zawodu, ale i działania całej branży geodezyjnej jest poważnym defektem organicznym, konsekwencją którego są m.in. wadliwe, niespójne, różnie interpretowane przepisy prawne i techniczne obowiązujące w geodezji i kartografii.
Władysław Baka
11 listopada 2022 r. Z-ca Przewodniczącego OZZG