Motto:

„ponieważ coraz częściej słyszę takie rzeczy, które mówią, że jest to odebranie czegoś geodetom. Bardzo chciałbym byśmy uniknęli takiej dyskusji. To nie jest odebranie czegoś geodetom, tylko te 42 miliony zł wpłynęło od inwestorów. … Proszę nie opowiadać, że to jest kosztem geodetów.”

Te słowa wypowiedział Główny Geodeta Kraju w trakcie ostaniach obrad w marcu 2022 r. Państwowej Rady Geodezji i Kartografii, przy przedstawianiu budżetu Powiatowych Służb Geodezyjnych i Kartograficznych. A te „42 miliony zł” to kwota wzrostu opłat za zgłoszenia prac geodezyjnych jaka miała miejsce w 2021 r. względem 2020 r. Ale tak naprawdę, to nie tylko chodzi o kwotę wzrostu tego dochodu ale o cały roczny dochód jaki wpłynął w 2021 r. do Starostów wyłącznie za zgłoszenia prac geodezyjnych od przedsiębiorców geodezyjnych w kwocie 142 423 529 zł. W ogóle jak można było zrozumieć GGK to jego zdaniem należy dążyć do takiej sytuacji samofinansowania, by opłaty pokrywały koszty Służby Geodezyjnej i Kartograficznej. Upraszczając, my będziemy dzielić się dochodami ze Służbą Geodezyjną, która z tego będzie pokrywała, przede wszystkim informatyzację geodezji a dopiero w dalszej kolejności pomiary, modernizacje itp.

Tylko nasuwa się pytanie, co się dzieje z naszymi podatkami, które jak każdy obywatel odprowadzamy do Skarbu Państwa? Czy te pieniądze mają służyć tylko jako wynagrodzenia centralnych urzędników, tzn. moje podatki są składową miesięcznego wynagrodzenia Głównego Geodety Kraju?

Jedna z ewentualnych Klientek, na usługi mierniczo-geodezyjne, w grupie na Facebooku zadała pytanie:

„Pierwszy kontakt z geodetą przez internet w sprawie podziału gruntu rolnego. Nie chce spisać umowy, woli zlecenie i 1000 zł zaliczki. Nie spotkałam się do tej pory z taką formą, nie wiem czy jest to bezpieczne podejście.”

W ten sposób, Pani ta wywołała dyskusję o nazwijmy to „zaliczkach” związanych ze zleceniami prac. Oczywiście dla ludzi z branży umowa zlecenia jest sprawą naturalną i szeroko stosowaną od co najmniej kilkudziesięciu lat. A co najmniej od czasu wprowadzenia w życie Kodeksu Cywilnego, dlatego że zlecenie to specjalna forma umowy o której można poczytać w art. 734-751 kc, i powiem, że warto to zrobić.

Co innego ze sprawą ZALICZKI nie mylić z zadatkiem, który może nie podlegać zwrotowi np. w przypadku rezygnacji zlecającego z umowy. W ostatnim roku w usługach geodezyjno-mierniczych, a właściwie mierniczych (czyli pracach na obszarze do 750 km2 gdzie wyniki się odwzorowuje na płaszczyźnie płaskiej xy + h) to zaliczka jest bardzo istotna bowiem opłaty geodezyjne, za tylko zgłoszenie zamiaru wykonania pracy wzrosły drastycznie i to kilkukrotnie.

Dość powiedzieć, że dochody z tego tytułu (ZGŁOSZEŃ) dla Starostw, po nowelizacji prawa, wzrosły ze 100,9 mln PLN w 2020 do 142,4 mln w 2021 r. Czyli różnicę 41,5 mln PLN, ponoszoną przez prowadzących działalność gospodarczą usług geodezyjnych z własnych dochodów, musimy właściwie zabezpieczyć, tzn. tak by wyeliminować ewentualne szkody z zerwanego zlecenia w zwiazku z np. dwumiesięcznym oczekiwaniem na weryfikacje.

Stąd, co i raz, częstsze są umowne zapisy o zaliczkach. I jest to konieczność, za którą odpowiada wyłącznie przyjmujący, czyli my, zlecenie a nie jak się śmiał wyrazić Główny Geodeta Kraju na Państwowej Radzie GiK 17 marca br., że ten drastyczny wzrost opłat ponoszą Inwestorzy a nie geodeci. Aż dziw bierze, ze takie słowa publicznie wygłasza, ktoś tak utytułowany?! Ale jak widać, tytułomania nie gwarantuje przyrostu mądrości.

A fakty, Panie doktorze habilitowany są zgoła inne, bo proszę zważyć.

Gdyby to Inwestorzy ponosili koszty tego drastycznego wzrostu opłat za zgłoszenia, to dokumenty opłat musiałyby być wystawiane na Inwestorów, a nie na nas, czyli podmioty działalności gospodarczej w usługach mierniczo-geodezyjnych, to po pierwsze.

Po drugie, to przecież nie chodzi tylko o to kto ponosi wzrost kosztów ale o cale opłaty. Bo przecież jest bezsensem, że podwyżkę płacą Inwestorzy a resztę Geodeci.

Po trzecie opłaty, a nie tylko ich wzrosty, są uiszczane z naszej kasy jeszcze na długo przed rozpoczęciem prac nad zleceniem przez Mierniczego/Geodetę .

Po następne, i najważniejsze, to w przypadku rezygnacji ze zlecenia przez Inwestora, wniesiona przez nas opłata na podstawie DOO nie jest zwracana Mierniczemu/Geodecie.

To jak można mówić, że ponoszą je INWESTORZY?!

Nie wdając się w szczegóły, należy przyjąć, że te 41,5 mln, TAK SAMO JAK POZOSTAŁE 100 923 529 zł w prostej linii pochodzą z dochodów naszych firm, bo umniejszają nasze zyski, panie dr hab. inż. , prof. PW, ministrze itd… ?

W latach 2020-2022 ceny usług geodezyjnych realnie spadają, tak wynika z danych gromadzonych od lat przez Geoforum Pl i za to Im serdeczne dzięki.

Oczywiście takich danych GGK nie zbiera, bo nie dotyczą zysków administracji a więc są poza sferą zainteresowań. Tu widać dosadnie, że administracja oraz my – dojne krowy, nie jesteśmy tym samym środowiskiem. A szkoda. Dobrze, że dane zbierają inni i robią to na swój koszt a nie koszt Inwestorów.

Dane zbierane i ogłaszane przez Geoforum.pl

W każdym bądź razie dane roczne z Geoforum Pl pozwoliły mi na przygotowanie wykresu tendencji cen usług geodezyjnych w okresie nowelizacji i drastycznego wzrostu opłat o ponad 41 % gdy ceny za usługi mierniczo-geodezyjne spadają.

Z danych wynika jednoznacznie, że ten drastyczny wzrost opłat za zgłoszenia przypada na okres spadku realnych cen za usługi geodezyjne. W roku 2021 procentowy wzrost cen wyniósł 6,4% a natomiast inflacja konsumencka przerosła ten wzrost blisko o 2% i wyniosła 8,6%. W obecnym roku inflacja dalej rośnie i rosnąć bedzie. Tak samo rosnąć będą opłaty geodezyjne o roczny wskaźnik inflacji konsumenckiej.

Ceny spadają, inflacja rośnie, a opłaty GGK podnosi kilkukrotnie

I w takim okresie GGK wymierza nam policzek twierdząc:

„ponieważ coraz częściej słyszę takie rzeczy, które mówią, że jest to odebranie czegoś geodetom. Bardzo chciałbym byśmy uniknęli takiej dyskusji. To nie jest odebranie czegoś geodetom, tylko te 42 miliony zł wpłynęło od inwestorów. … Proszę nie opowiadać, że to jest kosztem geodetów.”

Jest to już druga, tak horrendalna, próba okłamywania przez GGK opinii publicznej w kwestii utrzymywania publicznej i państwowej SŁUZBY GEODEZYJNEJ I KARTOGRAFICZNEJ historycznie pierwszy raz powołanej w 1952 r. czyli SŁUŻBIE KOMUNISTYCZNEJ.

Dodaj komentarz